Zacznijcie od tego
Fabuła podążająca nieuchronnie w kierunku punktu kulminacyjnego, napięcie pojawiające się w chwili, w której główni bohaterowie znajdują się w sytuacji zagrożenia, lub z której ucieczka wydaje się być niemożliwą. To najprostsza definicja dreszczowca. Warto pamiętać, że rozwiązanie z reguły znajduje się pod sam koniec fabuły, a jej celem jest odkrycie przez odbiorcę antagonisty, którego ten nie podejrzewa.
I takie też jest najnowsze słuchowisko Kingi Krzemińskiej i Krzysztofa Komandera, wydane przez Audiotekę. Co ciekawe – „Animy” nie znajdziemy na półkach z książkami drukowanymi ani w wersji ebookowej.
Nieśpieszny rozwój akcji i komiczna wręcz sytuacja między Młodym a Willerem usypia na moment czujność słuchacza, jednakże w nieoczekiwanym momencie na komisariacie zjawia się dziwny, niespodziewany gość. Oto lokalny pijaczek Sasal, który na co dzień pracuje jako listonosz (rozpoznajemy charakterystyczny głos Lecha Dyblika) i oznajmia, że w sąsiedniej wsi, z której wraca zniknęli wszyscy mieszkańcy. Policjanci pierwotnie nie chcą przyjąć zgłoszenia rozhisteryzowanego Sasala, jednakże wydane przez szefową – komisarz Byder (Barbara Kurzaj) – polecenie służbowe sprawdzenia zgłoszenia, rozwiewają wszelkie wątpliwości i niechęć Jana Willera.
Więcej o fabule nie mogę Wam tutaj opowiedzieć, żeby nie zepsuć całej przyjemności z odbioru tego niesamowitego słuchowiska.
Akcja rozwija się konsekwentnie, z każdą kolejną chwilą zagęszczając napięcie związane z losami głównych bohaterów.
Superprodukcja zrealizowana jest z najwyższym pietyzmem, a aktorzy odtwarzające wszystkie postaci pojawiające się w fabule stają na wysokości zadania. Na szczególną uwagę zasługuje tu cała trójka policyjna: Willer, Młody i Byder, którzy próbują rozwikłać szereg powiązanych ze sobą jeżących włos na karku zagadek. Łukasz Simlat święci w ostatnim czasie sukces za sukcesem zarówno na ekranie, jak i na teatralnych deskach. Jego kunszt słychać również w postaci aspiranta Jana Willera i jest on zdecydowanie najjaśniejszym punktem całego słuchowiska. Po zakończeniu nie wyobrażam sobie, by postać tę mógł zagrać ktoś inny! Miód na moje uszy!
Moja ocena: 9/10
Grupę tworzyło kilka przypadkowo dobranych, sfrustrowanych indywiduów, które zapragnęły poklasku, pieniędzy i niezasłużonej sławy. I żeby ich zaprosili do telewizora. Ich współpraca przy kampanii od samego początku przebiegała bardzo źle z powodu wielowektorowej, odwzajemnionej nienawiści. Oraz bezinteresownej zawiści.
Oczywiście GTQX w wyniku wielkiej kłótni na spotkaniu założycielskim przestała istnieć, a jej członkowie spotykają się od tego czasu wyłącznie w sądach.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!
Artur Kawa 2011-2022