Dla zdziadziałych, nihilistycznych, europejskich i posteuropejskich elit na manowcach rezygnacji lub medytacji, zajętych nicnierobieniem, zmęczonych podróżowaniem i doglądaniem swoich degradujących się majątków. A jeszcze bardziej dla tych niemających nic, którzy właśnie wrócili z pogrzebu swojej nadziei, i tych, którym się wydaje, że niosą nie te sztandary. Dla wyjących do Księżyca i wygrzewających się w promieniach Słońca. I dla tych, co lubią siedzieć na plaży i patrzeć na sypiące się przez palce ziarna piasku.
„Połączenia” - debiutancka powieść Roberta Sosnowskiego
Jest to opowieść o czwórce młodych ludzi – dwóch parach: Pau i Janie, Ma i Allu, którzy mieszkają razem w skromnym domu w Warszawie, gdzieś pomiędzy latami dziewięćdziesiątymi a współczesnością. Boska studentka ASP, pracownik zakładu fotograficznego, wybitna szachistka oraz mechanik i artysta w jednym. Kumplują się i imprezują ze starszymi przyjaciółmi – wróżką, nauczycielką fizyki, charyzmatycznym artystą wagabundą oraz telewizyjnym intelektualistą.
Odpoczywają, pracują, kochają się, czytają książki, gotują, piją alkohol i biorą narkotyki. Słoneczna i nieco tylko dekadencka idylla zaczyna jednak przemijać. Nadchodzą ulewne deszcze i zimne wiatry, a czwórkę przyjaciół zaczyna ogarniać melancholia. Kończy się ich piękne wspólne lato – ktoś kogoś zdradza, ktoś inny wyjeżdża, kogoś pokonują używki.
„Połączenia” można czytać na różnych poziomach. Ten podstawowy to niespieszna historia sielskiego, ostatniego lata młodości, leniwie płynących dni, które każdy chciałby przeżyć. Piątym bohaterem jest tu nastrój – najpierw rozświetlony, migotliwy, potem coraz bardziej niepokojący, tchnący smutkiem przemijania.
Ale jest też drugi poziom – realistyczni bohaterowie niekiedy jakby tracą obrys, pobrzmiewają w nich echa prehistorii, ich atomy łączą się z atomami Ziemi, otaczającej ich przyrody. Są częścią całości. Czytelnik do końca nie wie, czy to rzeczywistość, czy narkotyczne wizje. Nawet jeśli te ostatnie, pozostaje materiał do przemyśleń.
Ciekawym i nowatorskim pomysłem literackim jest włączenie do akcji Narratora – tajemniczego i antypatycznego prezentera pogody.
W opinii dr literatury Marty Kowerko-Urbańczyk „[...] dużą zaletą powieści jest jej filmowe obrazowanie; widać, że autor myśli filmem, potrafi tworzyć sekwencje scen, które są bardzo pod względem wizualnym plastyczne, można je z łatwością wyobrazić i poczuć, wyczuwając niemal świetlistą aurę powieści. [...] jest to świetlista dekadencja”.
„To proza, którą trudno osadzić w polskiej tradycji literackiej. [...] Jest to i ożywcze, i niepokojące”.
Powieść jest dla trochę bardziej wyrobionego czytelnika, który ceni ciekawe historie, ale niekoniecznie te o galopującej akcji – takiego, który lubi rozsmakować się w nastroju, doceni odniesienia do lat dziewięćdziesiątych, ironiczny język, gry słowne. Jeszcze bardziej doceni „Połączenia” czytelnik zainteresowany sztuką i filozofią, odczyta ją na wszelkich poziomach. Ale nie jest to konieczne – książka jest piękną, troszkę dziwną opowieścią o ostatnim beztroskim lecie czworga młodych przyjaciół z zaskakującym i ciekawym zakończeniem.
Wydanie zawiera trzynaście ilustracji – obrazów namalowanych przez Roberta Sosnowskiego.
Książkę kupisz tutaj
Podobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć go na Patronite lub BuyCoffee
Grupę tworzyło kilka przypadkowo dobranych, sfrustrowanych indywiduów, które zapragnęły poklasku, pieniędzy i niezasłużonej sławy. I żeby ich zaprosili do telewizora. Ich współpraca przy kampanii od samego początku przebiegała bardzo źle z powodu wielowektorowej, odwzajemnionej nienawiści. Oraz bezinteresownej zawiści.
Oczywiście GTQX w wyniku wielkiej kłótni na spotkaniu założycielskim przestała istnieć, a jej członkowie spotykają się od tego czasu wyłącznie w sądach.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!
Artur Kawa 2011-2022