Wielbiciele „Pieśni lodu i ognia” świętują właśnie premierę „Ognia i krwi”, nowej książki Martina osadzonej w świecie Westeros na wiele stuleci przed wydarzeniami opisanymi w „Grze o tron”. Tymczasem pisarz ani myśli o odpoczynku – zaszył się w odległej górskiej chacie, gdzie próbuje ukończyć szósty tom sagi zatytułowany „Wichry zimy” (wracając sporadycznie do świata żywych jedynie w celu promocji nowego tytułu).
Sam Martin najwyraźniej też ma już dość oczekiwania na szósty tom. „Wiem, że ludzie są na mnie wściekli, że nie ukończyłem jeszcze ‚Wichrów zimy’. Sam się o to na siebie wściekam. Chciałem skończyć ją cztery lata temu. Chciałem skończyć teraz. Ale tego nie zrobiłem. W mej duszy zapadł mrok, gdy uderzałem głową w klawiaturę i mówiłem: ‚Boże, czy kiedykolwiek to skończę? Serial posuwa się dalej i dalej, a ja coraz bardziej się oddalam. Co tu się do cholery dzieje? Muszę to zrobić” – mówił kilka dni temu w rozmowie z „Entertainment Weekly”.
Miejmy nadzieję, że podczas pobytu w górach szósty tom sagi zostanie ukończony, a tymczasem polecamy lekturę „Ognia i krwi”, czyli Martinowego odpowiednika „Silmarillionu”. Książka ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.
Grupę tworzyło kilka przypadkowo dobranych, sfrustrowanych indywiduów, które zapragnęły poklasku, pieniędzy i niezasłużonej sławy. I żeby ich zaprosili do telewizora. Ich współpraca przy kampanii od samego początku przebiegała bardzo źle z powodu wielowektorowej, odwzajemnionej nienawiści. Oraz bezinteresownej zawiści.
Oczywiście GTQX w wyniku wielkiej kłótni na spotkaniu założycielskim przestała istnieć, a jej członkowie spotykają się od tego czasu wyłącznie w sądach.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!
Artur Kawa 2011-2022