22 grudnia 2018

Trzecia era człowieczeństwa – czy czeka nas koniec pisma?

Wcześniej w historii podobny przełom miał miejsce tylko raz – kiedy pismo zastąpiło w kluczowych funkcjach mowę. Jakie były jego skutki? Jak znany nam świat zmieni się tym razem? W jaki sposób będziemy transferowali swoje przeżycia?

 

Rozmowę prowadzi Marcin Wandałowski – redaktor thinklettera Kongresu Obywatelskiego.

Twierdzi Pan, że jesteśmy dziś świadkami dziejowego przełomu, przejścia człowieczeństwa do zupełnie nowej epoki. W całej historii wydarzyło się to jak dotąd tylko raz. Co to za zmiana?
 

Dzieje człowieczeństwa stanowią procesję tworzących i wypierających jedna drugą metod transferu przeżyć. Można je podzielić na trzy epoki: epokę oralną, epokę pisma oraz epokę bezpośredniego transferu przeżyć. Każda z nich bezpośrednio i pośrednio wpływa lub wprost determinuje kształt społeczeństwa, kultury, porządku ekonomicznego, politycznego, aż do moralności, estetyki i najintymniejszych doświadczeń człowieka.

Człowiek żył literaturą mówioną przez co najmniej sto tysięcy lat. Ponieważ mowa jest wydarzeniem, falą dźwięku, umierającą już w momencie wzbudzenia, w braku technologii jej utrwalania cała ta literatura – a wyobraźmy sobie jej ogrom, jej ewolucje, meandry, zróżnicowania – przepadła bezpowrotnie. Ocalały zaiste strzępy: garść sag, mitów, pieśni zapisanych na granicy epok, w przedświcie piśmiennictwa, gdy ludzkość budziła się do nowego człowieczeństwa.
 

I ta druga epoka, drugie człowieczeństwo – to zaledwie pięć tysięcy lat, i nawet nie we wszystkich częściach Ziemi, nie we wszystkich kulturach. Niemniej te pięć milleniów całkowicie przykryło i wyparło tradycje i wrażliwości i prawdy, które stworzyły Homo sapiens. A teraz – znajdujemy się w okresie przejściowym między dwiema ostatnimi epokami, nieodwołalnie wchodząc w epokę postpiśmienną. Rodzi się trzecie człowieczeństwo.

Na czym polegają owe trzy rodzaje transferu przeżyć, czy też – jak Pan to określa – mindstyle?
 

Istnieją trzy kontynenty mindstyle’u, trzy uniwersa przeżyć wędrujących między przeżywaczami. Dwa pierwsze – oralny i piśmienny – opierają się na tej samej zasadzie symbolicznego kodowania znaczeń, tj. na języku. Dopiero technologie transferu bezpośredniego pozwalają język pominąć – przeskoczyć pośrednie etapy przekazu.

Mógłby Pan to w jakiś sposób zobrazować?
 

W wielkim uproszczeniu: człowiek kultury oralnej to człowiek czasownikowy. Słowo się wydarza. Słowo mówione zachodzi w czasie: nie ma go – jest – było, i już znów go nie ma – zgasło, usłyszane, może zapamiętane. Dźwięku nie da się urzeczowić.

Nawet w naszej technologicznej cywilizacji jedyne, co zdołaliśmy zakląć w fizyczny obiekt, to możliwość wytworzenia dźwięku, nie dźwięk jako taki. Mam na CD nagranie opery. Trzymam płytkę CD w ręku – ale nie słyszę opery. Płytka CD obiecuje mi jej dźwięki – że gdy włożę płytkę do odtwarzacza, popłyną one znowu, niezmienione. Lecz w momencie odtwarzania są tak samo ulotne, nie­‑rzeczowe, zniewolone przez czas.
 

Człowiek kultury pisma to człowiek rzeczownikowy. Słowa utrwalają się i urzeczawiają w piśmie. Postępuje ich upodmiotowienie. Istnieje to, co już nie istnieje – bo zostało zapisane. Istnieje to, co nigdy nie istniało: oto fikcja na papierze nieodróżnialna jest od prawdy. Papier nie ma twarzy, emocji, reputacji, zdolności reagowania na nasze reakcje. Nie może „kłamać”. Istnieje to, co nie może istnieć – na papierze rzeczami stają się abstrakty, kategorie, zbiory, liczby. Liczby nie istnieją poza językiem.

Człowiek kultury postpiśmiennej to natomiast człowiek przymiotnikowy. Liczą się jakości przeżyć – tak jak prezentują się one zmysłom człowieka. Jest przeżywacz – i to, co przeżywa. „Co” to jest – najczęściej nie potrafi on stwierdzić, i nawet go to nie interesuje. Ale „jakie” to jest! – a, w tym wartość i istota! Samo źródło przeżyć pozostaje natomiast poza zasięgiem osobistej weryfikacji. Im bardziej bezpośrednie przeżycie, tym bardziej pozasłowne. Przeżywacz nie musi sobie wyobrażać obrazów, dźwięków, zapachów, dotyków na podstawie opisujących je słów. On ma te obrazy, dźwięki, zapachy, dotyki dane wprost. A wtedy najważniejsza jest ich jakość, siła, ich wartość „jak”.
 

Cały wywiad przeczytaj tutaj

Grupa Twórcza Qlub Xsiążkowy

Grupę tworzyło kilka przypadkowo dobranych, sfrustrowanych indywiduów, które zapragnęły poklasku, pieniędzy i niezasłużonej sławy. I żeby ich zaprosili do telewizora. Ich współpraca przy kampanii od samego początku przebiegała bardzo źle z powodu wielowektorowej, odwzajemnionej nienawiści. Oraz bezinteresownej zawiści.

​Oczywiście GTQX w wyniku wielkiej kłótni na spotkaniu założycielskim przestała istnieć, a jej członkowie spotykają się od tego czasu wyłącznie w sądach.

Social Media

Nagrody i wyróżnienia

 

© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!

Artur Kawa 2011-2022