Pod koniec dwudziestego pierwszego wieku zbrodnia ma się doskonale. Do starego policjanta wraca sprawa, która położyła się cieniem na całej jego karierze. W miejscach publicznych, na oczach innych, dochodzi do brutalnych, krwawych morderstw. Ofiary łączy profesja. Winny skutecznie ukrywa się za tworami sztucznej inteligencji.
Labirynty wrocławskiego metra i zakamarki blokowisk, najwyższe piętra drapaczy chmur i zapomniane gabinety uniwersytetu. Święte języki i bezduszne algorytmy. Jak w świecie zdominowanym przez technologię odkryć tajemniczego mordercę – mistrza mistyfikacji?
Marek Krajewski, autor nagradzanych bestsellerów, zaskakuje w futurystycznej, dystopijnej odsłonie.
Jak mówi sam autor o swojej najnowszej książce:
Akcja „Ostatniego pisarza” rozgrywa się w latach 70. dwudziestego pierwszego wieku we Wrocławiu. Moje miasto jest stolicą stanu Dolny Śląsk — jednego z trzystu stanów Paneuropy, czyli ogromnego państwa federacyjnego, rozciągającego się od Atlantyku po granicę dawnej I Rzeczpospolitej. (…) Upada humanistyka na uniwersytetach, bo nikt niczego nie chce i nie musi już czytać. Ostatni pisarze — aby się utrzymać — stają się aktorami. Występują na scenie w tak zwanych „solonarracjach“, wymyślają historie i snują opowieści przed kapryśną publicznością, która może ich nagrodzić oklaskami lub bezlitosną „chłostą śmiechu“ — by zacytować Herberta.
Kilkanaście powieści o Mocku, setki tysięcy czytelników, tłumaczenia na ponad dwadzieścia języków, prestiżowe nagrody (m.in. Paszport „Polityki” za godny podziwu warsztat pracy, który pozwolił wskrzesić międzywojenny Wrocław, pierwsza Nagroda Wielkiego Kalibru, Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”) – to wszystko towarzyszyło serii o wrocławskim śledczym. Czy najnowszy również zachwyci fanów jego prozy?
Podobał Ci się materiał? Możesz wesprzeć go na Patronite lub BuyCoffee
Grupę tworzyło kilka przypadkowo dobranych, sfrustrowanych indywiduów, które zapragnęły poklasku, pieniędzy i niezasłużonej sławy. I żeby ich zaprosili do telewizora. Ich współpraca przy kampanii od samego początku przebiegała bardzo źle z powodu wielowektorowej, odwzajemnionej nienawiści. Oraz bezinteresownej zawiści.
Oczywiście GTQX w wyniku wielkiej kłótni na spotkaniu założycielskim przestała istnieć, a jej członkowie spotykają się od tego czasu wyłącznie w sądach.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!
Artur Kawa 2011-2022